Przekaż 1.5% podatku Psiej Ekipie, KRS 0000697348

Masz teraz dużo czasu,może czas na adopcję? Charlie już w domu :)

Jest rok 2016, z ulicy trafia ON - mały, niepozorny piesek, nie wyróżniający się wyglądem, starszy... Myślimy sobie, że to będzie kolejny psiak, który spędzi w schronisku wiele lat i albo się do niego los uśmiechnie albo skończy jak wiele innych psów - cieni. Pierwszy etap - pierwsza sesja zdjęciowa, nadanie imienia, żeby przestał być w naszym kręgu anonimowy. Tak też ten mały, niepozorny piesek od tego momentu został Charliem. Miesiące mijały, Charlie ku zadowoleniu nas wszystkich trafił do domu, to był rok 2017, po 1.5 roku jego "odsiadki" w schronisku. Nic tylko się cieszyć, nie czekał długo, ma dom, kogoś kto go będzie kochać. On jest szczęśliwy bo ma dom, a my jesteśmy szczęśliwi bo on jest szczęśliwy. I na tym mogłaby się ta historia skończyć. Moglibyśmy teraz wrzucić szczęśliwe zdjęcie psa, który wiele lat temu trafił do domu, ale niestety życie nie jest aż takie kolorowe, szczególnie dla tych, co są najmniej winni... Tak też po paru tygodniach Charlie trafił z powrotem do schroniska... Powód? Brudzi w domu! Nie ukrywam, każdemu z nas nóż w kieszeni się otwiera kiedy tylko słyszymy o tym. No szanujmy się! Parę tygodni już przesądza wszystko, skoro przez ostatnie miesiące dzień w dzień psy śpią, jedzą i załatwiają się w tym samym miejscu? Tu potrzeba czasu, czasu i jeszcze raz czasu! No ale co nam pozostało, zamknąć w sobie naszą irytację i poczucie winy, że zawiedliśmy, więc teraz przyszedł czas na "zabawę" od początku. Kolejne sesję zdjęciowe, kolejne ogłoszenia. Nie pytajcie się mnie ile razy Charlie był ogłaszany, bo nie wiem. Przez te wszystkie lata był wystawiany dziesiątki razy i wiecie co? I nic! Dosłownie nic, nikt nigdy nie zadzwonił, nigdy się o niego nie zapytał. Parę razy był przedstawiany komuś, kto szukał psa w schronisku, ale jak to zawsze bywa z psami - cieniami, nikt na niego nie zwrócił szczególnej uwagi. W ten sposób mijały lata. Skończył się 2017, zaczął się 2018, skończył się i zaczął się 2019, później pojawiła sie w kalendarzu liczba 2020, może to ten rok będzie w końcu tym szczęśliwym? Przecież pod koniec poprzedniego roku dom znalazło wiele potrzebujących psów, nawet tych co w schronisku spędziły więcej czasu niż Charlie, więc może i do niego los się uśmiechnie? Nadszedł luty, kolejna sobota, to już jest w nas zakodowane, że tego dnia wstajemy z samego rana, żeby tylko być na 9 30 w schronisku dla nich, bo tylko dla nich to robimy. Ta sobota była jakaś... Inna. Co chwilę ktoś przychodził, co chwilę gdzie indziej trzeba było biec, no po prostu to był bardzo zabiegany dzień. W pewnym momencie podeszły do mnie 3 osoby, usłyszałam słowa, których (nie ukrywam) nie słyszę zbyt często, a brzmiały one: "szukamy, starszego, spokojnego pieska, nie za dużego, takiego który potrzebuje mieć dom" Jak zawsze w takich momentach - w mojej głowie odtwarza się mapa całego schroniska i zatrzymuje się na boksie numer 7, tam w kącie ukrywa się pies - cień, idziemy pod boks, wchodzę po Charliego i wyprowadzam na smyczy czarną, grubiutką kluskę. Pojawiła się we mnie nadzieja, poczułam że może to jest właśnie ten moment... Po zapoznaniu rodzina chciała poznać jeszcze jednego psiaka którego wyłapali wśród wielu innych psów w schronisku, ale ostatecznie serce biło mocniej dla tego pierwszego, dla Charliego i.... Decyzja została podjęta! Charlie nie dowierzał że ten dzień właśnie nadszedł, nie wiedział chyba że to już, że już nigdy nie wróci do boksu! Ostatnia prosta, wycieczka do biura, podpisanie odpowiednich dokumentów i podróż do domu... Do domu, w którym spędzi resztę swojego życia będąc kochanym przez swoją nową opiekunkę. No dobra, jeszcze po drodze był zatrzymywany parę razy bo musieliśmy się pożegnać, Charlie nie jedno nasze serce zajął ;) W miniony weekend minął miesiąc od tego dnia, a Charlie już nigdy więcej nie przejdzie przez bramę schroniska. Chciał tylko przekazać, żebyście nie bali się adoptować starszych zwierząt, bo on tak samo jak każdy inny psiak rozkochuje serca wszystkich w nowym domu, od samego początku zachowuje czystość w domu (!!!) i w ogóle jest najlepszym, najukochańszym i najcudowniejszym pieskiem, ot tak - musi się dowartościować, w końcu może ;) Chciałam Wam dodać tą historią nieco otuchy na obecny czas i pokazać, że jeśli chcecie adoptowac psiaka - nie wahajcie się! Adopcje nie są wstrzymane, a teraz większość z Was jest cały czas w domu więc może to dobry czas by zaadoptować nowego członka rodziny?