Opowiem Wam dziś historię, o złamanym psim sercu, o miłości od pierwszego wejrzenia, o miłości bezwarunkowej, która jest w stanie przezwyciężyć wszystko... Cała historia zaczęła się ponad rok temu, wtedy do schroniska trafił ON. Piękny, dostojny pies, w typie Rottweilera. Wtedy, nie myśląc długo, dostał imię Bob, tak pieszczotliwie, żeby pokazać, że nie stanowi dla nikogo zagrożenia, a tak naprawdę jest wielkim misiem. Wszyscy wolontariusze go pokochali, nie ma co się dziwić, ten pies rozkochiwał wszystkich jednym spojrzeniem. Jakie było nasze szczęście, kiedy po paru tygodniach od trafienia do schroniska Boba trafił do adopcji! Pan, który go adoptował obiecywał, że będzie miał świetne warunki, cudowny dom, będzie spał na kanapie... Wszyscy się cieszyliśmy że trafił do tak cudownego domu! Ale to było tylko kłamstwo... Po paru miesiącach Bob już nie był Bobem, a Rambem, dostał nowe imię, miał z nim rozpocząć nowe życie, lepsze życie, a wylądowałam.... W kojcu. Tak, dobrze słyszycie. Ten cudowny dom i kanapa okazały się tylko mrzonką! Rambuś trafił do zimnego kojca! I całe szczęście że parę miesięcy później, jego "właściciel" postanowił go oddać do schroniska, bo ten pies nie zasługiwał na takie życie.... Tak więc Rambo znów trafił do schroniska, bogatszy o parę kilogramów więcej i o smutne przeżycia, ale nadszedł czas zmiany na lepsze! Od tego momentu Rambo przeszedł na dietę (ważył ponad 60 kg!) żeby łatwiej mu było się poruszać I żeby nie miał problemów ze stawami, I powoli ponownie szukaliśmy mu domu. Z tygodnia na tydzień, Rambo robił się coraz bardziej ruchliwy, dzięki temu że zrzucał kolejne kilogramy, a domu jak nie było, tak nie ma.... Pewnego dnia otrzymałam wiadomość na OLX. Często niestety na OLX'ie otrzymuje same wiadomości, które ostatecznie nie mają żadnego pozytywnego skutku, ale w tym momencie było inaczej.... Rambusiem interesowała się jedna rodzina, która zakochała się w nim od pierwszego wejrzenia, pozostała tylko kwestia zapoznania Ramba z Sonią, która miała być jego nową "siostrą". Przed świętami w końcu się spotkaliśmy, Rambuś od razu polubił nową rodzinkę i to ze wzajemnością !‰ jedynie malutka Sonia bała się trochę nowego rezydenta bo jakiś taki wielki jest !… Została więc ostatnia prosta... Podpisanie dokumentów i... Podróż do domu! Rambuś nieco się niepokoił podróżą, ale grzecznie przetrwał podróż do nowego życia. Rambuś z dnia na dzień zaskakuje wszystkich, kto by się spodziewał, że ma w sobie zapał ogrodnika i będzie próbował przestawiać wszystkie kwiatki w domu? Albo spróbuję zostać chirurgiem plastycznym dla swoich zabawek? Albo że będzie udawał małego pieska i będzie próbował się wciskać na kolana, na kanapę, mimo że jak usiądzie to zajmuje prawie całą !…? Ten psiak w końcu ma to, na co zasłużył. Cudowną rodzinę, która o niego dba, a przede wszystkim go kocha. Rambo zyskał nie tylko dwójkę wspaniałych ludzi, którzy od teraz są jego rodziną, ale też młodszą psią siostrę, którą pod początku polubił i cierpliwie czekał aż Sonia przestanie się go bać, nie robił nic na siłę.... Dodatkowo cały czas jest na diecie, by odzyskał w końcu formę, niedawno ważył 44 kg! Więc robi ogromne postępy! Ta historia kończy się w tym miejscu, kończy się happy endem, bo już się nigdy nie zmieni. Rambo dożyje ostatnich swoich dni w tej cudownej rodzinie, jako jej pełnoprawny członek. Dziękuję Ewelino i Bartku za wszystko, za dom dla obydwóch psiaków, za to że nie przeszliście obojętnie, kiedy ktoś potrzebował Waszej pomocy. Dziękuję â¤