Był z niego nerwus... Denerwował się, gdy jakiś ledwo odstający od ziemi podrostek przebiegał mu drogę a ten nie mógł za nim nadążyć i go złapać i capnąć... Denerwował się, gdy oczka nie widziały, gdzie jest jakiś inny piesek, ale wyczulony nosek nadal potrafił bez problemu to wyniuchać... Denerwował się, bo chciał iść dalej, przed siebie, prosto, jak najszybciej, ale łapki odmawiały posłuszeństwa i stanowczo mówiły nie. Był z niego taki kochany nerwus, najukochańszy...
Tofisiu, żegnaj... w zasadzie nie wiem, jakie było Twoje życzenie, bo niestety Wy psiaki nie potraficie nam tego powiedzieć.... Postanowiłam pomóc Ci odejść, abyś nie doświadczył więcej bólu, cierpienia, rozpaczy... Mam nadzieje, że ten ostatni tydzień przypomniał Ci, co to DOM... Do zobaczenia... byłeś moim ulubieńcem.