Trafiliśmy do niej jak po nitce. Bez wskazywania, bez pytania. Z daleka było czuć potworny odór. To on doprowadził nas do kojca. To nie była warstwa brudu leżącego nie od wczoraj w kojcu, to był odór z.... psa. A w tym wszystkim ona. Upodlona, sponiewierana ale jednak w tym swoim pohańbieniu piękna, urodą nietuzinkową i szlachetną. Patrzyła na nas smutno, tymi swoimi szklistymi oczami sarny, a my patrzyliśmy na nią, niewierząc że można tak zgnoić niewinne stworzenie. Kości miednicy i żeber sterczące spod wyleniałej, brudnej skóry, przerośnięte pazury i pchły....wszechobecne pchły, wchodzące jej do uszu, nosa, pyska i oczu. Gryzące niemiłosiernie, aż jej wyłysiała skóra pokrywała sie krwią.
- Dlaczego ona jest taka chuda?
- Bo chora i jest do uśpienia.
- Na co chora?
- Raka ma.
- Skad wiecie?
- Weterynarz powiedział.
-A gdzie ten rak?
- A gdzieś tam w brzuchy chyba
....tak wyglądała cała rozmowa z włascicielami. Po niej pozostało nam już tylko przeżegnać sie nogą. Ale kiedy podaliśmy suni miskę z karmą, wszystko stało sie jasne.
- Ona jest głodna!! Głodna jak cholera. Wy ją głodzicie i dlatego jest taka chuda, a nie dlatego że chora. Bierzemy ją.
- Ale da pani spokoj. Pojedziemy z nią do weterynarza.
- Po co? Żeby uśpić i kłopotów nie mieć? Dlaczego nie wypuszczacie jej z kocja? Bo sie brzydzicie? To wy ją doprowadziliscie do tego stanu!!
I tak Tina, 12-letnia chodzący psi szkielet, trafiła na poklad Psiej Ekipy. Badania potwierdziły skrajne wygłodzenie i potworną anemie. Natomiast nowotwór okazał się ...niczym z czym weterynaria w tym wieku sobie nie poradzi!
Jest cudowną, spokojną damą. Trochę jeszcze nieobecna, ale trudno się dziwić, skoro kilknaście lat spędziła w kojcu bez kontaktu ze światem zewnętrznym. Jednak szybko sie uczy. Idealnie ogarnia chodzenie na smyczy i utrzymanie czystości. Z wielką ciekawością reaguje na inne psy. Nie szczeka, nie skacze. Na razie za główne życiowe atrakcje uznaje jedzenie i spacery, ale w tym pancerzu zamkniecia na ludzi, robi się mała szczelina. Patrzę na nią i widzę anioła. Jeszcze ma połamane skrzydła. Jeszcze przybrudzoną aureolę. Wystarczy jednak, że znajdzie się znawca, koneser psich aniołów, a ona pod jego dotykiem rozwinie swoje skrzydła i obejmie nimi jak najczulszymi ramionami.
Czy znasz się na popsutych duszach? Czy wiesz jak naprawić Tinkowe skrzydła? Czy chcesz mieć pod swoim dachem najprawdziwszego.anioła? Ona Cię potrzebuje żeby móc pokazać całą swoją urodę
"Anioły futrzaste, futrzaste anioły
Dużo w nich radości i dobrej pogody
Futrzaste anioły, anioły futrzaste
Gdy skrzydłem cię trącą, już jesteś ich bratem..."
Kochani Tina prosto z interwencji trafila do lecznicy, gdzie zostały wykonane wszystkie badania. To dramatyczne wychodzenie wynikało Z GŁODZENIA!!!!! OGROMNA ANEMIA, i inne parametry mówią same za siebie.
Kochani Tina przebywa nadal w lecznicy, mija już drugi tydzień. Każda doba jej pobytu wraz z hospitalizacją, badaniami utwórzy sporą sumę na fakturze.
Kochani, kibicujecie nam, dodajecie otuchy, ale liczymy, że w czynach również okażcie serce.
Prosimy o pomoc w leczeniu Tiny.
Przez szybkie płatności:
https://www.psiaekipa.pl/payment
paypal: [email protected]
Fundacja Psia Ekipa-Razem Dla Zwierząt
72 1750 0012 0000 0000 3844 3399
z tytułem: Darowizna-Tina
Asia 608 427 792
Gaba 721 336 432