7 lipca wyruszyłyśmy na interwencję do Janowic-do psa uwiązanego na łańcuchu.
Nie sądziłyśmy, że dostaniemy łańcuch do ręki i Lucka...zrezygnowanego, upodlonego koziołka. Miał być zabawką dla chmary dzieci, gdy jednak się okazało, że nie do końca lubi wrzaski i piski szalejącej gromady -został uwiązany w najdalszym kącie posesji, łańcuch był okręcony wokół pala i mierzył niespełna...50 cm. Do tego brak wody, możliwości schronienia się przed niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi. Ten dział był upalny i ani grama wody przy Lucku! Właściciel z wielką chęcią podpisał zrzeczenie się praw do Lucka, który był mu tylko balastem. Dostaliśmy koziołka z łańcuchem i mimo, że obdzwoniliśmy wszystkich możliwych ludzi zajmujących się transportem zwierząt- na tamten moment nikt nie mógł przyjechać. Jako, że poddajemy się ostanie, za punkt honoru wzięłyśmy sobie przewóz charakternego capka autem osobowym.
Między czasie z pomocą dobrych znajomych udało się namierzyć tymczasowe-awaryjne gospodarstwo, które zgodziło się przyjąć Lucka do siebie tylko na jakiś czas-za co ogromnie dziękujemy. Podczas drogi był spokojny, jakby wiedział, że trzeba się teraz dobrze zaprezentować. W gospodarstwie był ok 3 tyg i nasze próby poszukiwań mu domu stałego były bezowocne.
Czas się kurczył nieubłaganie i z pomocą przyszła cudowna Fundacja Międzynarodowy Ruch Na Rzecz Zwierząt Viva!
⤠Kochani Lucuś będzie mieszkańcem na gospodarstwie największej w Polsce Fundacji Viva. Po 2 tyg kwarantanny dołączy do stada i będzie tam dożywotnio skubał trawkę i trykał jak to tylko koziołki potrafią. Pojechał 13 sierpnia. Wiemy, że to doskonała opcja, wiemy, że będzie szczęśliwym koziołkiem,