Było już gotowe miejsce, które na nią czekało z jej posłankiem i miseczką. W sobotę ogarnął sie transport, żeby zawieźć ją do DOMU. Było wszystko...zabrakło tylko czasu. Zostawiłam załatwianie sprawy podpisania umowy na poniedziałek....ale dla niej poniedziałek nie nadszedł. Odeszła w nocy cicho i bez pożegnania, jakby nie chciała nas martwić swoim odejściem. Nawaliłam....miałam szybciej wszystko ogarniać...może by zdążyła poznać dobre życie. Może miałaby czas odbarzyć kogoś jedynego, tym swoim najpiekniejszym uśmiechem....nikt w schornisku nie uśmiechał się tak jak ona. Nikt nie był takim spokojnym, dobrym i łagodnym misiakiem. Nie chciał jej nikt !! Poza jednym, jedynym dobrym domem....ale wszystko zadziało sie za późno, dla niej o wiele za późno. Proszę, nie pisz mi tutaj jak Ci przykro. To nie wróci jej uśmiechu. Proszę napisz mi, że następnym razem gdy zobaczysz psiego seniora, ktorego łagodny, dobry uśmiech skradnie Ci serce, to nie bedzisz myślał za długo....zadzwonisz i powiesz "z pamięci dla Sary...chcę dać dom staremu psu" Saruniu....najłagodniejszy, roześmiany olbrzymie....przepraszam...przepraszam że kazałam ci czekać do poniedziałku, ktory nie nadszedł. Mam nadzieję że wybaczysz nam wszystkim i kiedyś przywitasz nas za tęczowym mostem, uśmiechając się tak uroczo jak tylko ty potrafisz. Przyczłapiesz do nas i będziesz grzebać nam po kieszeniach w poszukiwaniu smaczków...obiecuję...bedziemy mieć ich pełno w każdej kieszeni....specjalnie dla ciebie, wątróbkowe...takie jak.lubiłaś najbardziej....