Airis
Kiedy już, już mieliśmy odbierać ją interwencyjnie z miejsca gdzie swoje 2 lata spędziła w kojcu, nagle pojawił się znajomy " właściciela" i klnąc się na wszystkie świętości obiecał dobrze nią zająć. Pojechaliśmy sprawdzić. Wszystko było jak w bajce. Miała w końcu zacząć żyć jak.królewna, kochana i szanowana. Miała....bo nikt z nas nie przewidział że nowy dom nie udźwignie ciężaru choroby. Nie pomogły zapewnienia że razem damy rade, że to młody pies i można jej pomóc. Dysplazja stała się wyrokiem na wygnanie z raju. Aivi nie wie że jest chora. Ona wie jedno, że człowiek jest idealnym obiektem do kochania jej wielkim, psim sercem. Jest genialną słuchaczką. Kiedy zaczyna się do niej mówić, spogląda głęboko w oczy i słucha....słucha....jakby ludzki głos dawał jej ukojenie w tym marnym, psim życiu. Jest pełna radosnej energii, spokojna i zrównoważona. Jak każdy pies jest tworem IDEALNYM...a mimo to brama domowego raju jest dla niej zamknięta....bo chorych psów się nie kocha...bo owczarek z dysplazją nie ma prawa do szczęścia.